środa, 22 czerwca 2011



Session 9 (2001)

Kilkuosobowa firma podejmuje się usunięcia azbestu z opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Jeden z pracowników odkrywa karton z nagraniami dziewięciu sesji terapeutycznych z jedną z pacjentek. Od tej chwili zaczynają dziać się dziwne rzeczy, panuje napięta atmosfera, jeden ze współpracowników znika, a to dopiero początek...

Całkiem porządny film. Widać, że jego budżet był skromny, a jednak dobrze stopniowane napięcie i ciekawe zakończenie pokazują, że nie trzeba wydawać milionów żeby zrobić ciekawe kino.
Taśmy z sesjami są przerażające. Kiedy lekarz odkrywa osobowości pacjentki, a jej głos zmienia się, pojawiają się dreszcze. Od razu nasuwa się myśl, że przecież ludzie z takimi zaburzeniami istnieją i nie zdają sobie sprawy co w nich siedzi.
Właśnie takie filmy psychologiczne uwielbiam, bo pomimo że "Session 9" robiony jest na film o duchach, jest to jednak dosyć ciężki thriller psychologiczny. Końcówka, która wyjaśnia wszystko sprawia że przez chwilkę trzeba przemyśleć niektóre wątki i zastanowić się nad samą przyczyną zaistniałych wydarzeń, a najlepiej obejrzeć ten film ze dwa razy.

Ocena:
8/10

2 komentarze:

  1. Klimat dość fajny, ale ogólnie film niezbyt mi się podobał. Niby pokręcony i zmuszający do myślenia, ale zbyt wiele niedomówień w ciągu jego trwania sprawiło, że momentami przysypiałam i wcale nie chciało mi się czekać do końca, by się dowiedzieć o co kaman. Jednak dotrwałam, ale drugi raz już go raczej nie obejrzę :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjna, mroczna i pokręcona atmosfera filmu przyciągnęła mnie do siebie niczym magnes...Jestem zresztą fanką horrorów rozgrywających się we wszelkich szpitalach, tak więc sceneria też jest dla mnie plusem. Niektóre sceny wgniotły mnie w fotel...a dodatkowo dochodzą niedopowiedzenia...jak dla mnie rewelacja! :)

    OdpowiedzUsuń