piątek, 1 kwietnia 2011




Meridian - kiss of the beast (1990)

Po pięciu minutach filmu pomyślałam, że może być to na prawdę dobry film.
Po dwudziestu minutach stwierdziłam, że to przeciętniak.
Pod koniec wiedziałam już, że jest to chłam na który szkoda było czasu.

Akcja w filmie ciągnie się jak flaki z olejem i najgorsze jest to, że przez cały film nic się nie zmienia.
Oszczedze Wam szukania tego filmu i opowiem o co tu chodzi.
Mamy dwóch braci bliźniaków. Na jednego rzucona jest klątwa - zamienia się w wilkołaka. Odczynić zły czar może tylko odwzajemniona miłość do Właścicielki Zamku.
Taka właścicielka w filmie gra główną rolę i wszystko kończy się dobrze. Dobro zwycięża.

"Meridian..." to nudny, rozwleczony film, który powstał chyba tylko po to, żeby zdenerwować człowieka. Jedyne co może zainteresować panów to stanowczo przy długa scena erotyczna, w której widać całkiem ładne, naturalne(!) piersi obu bohaterek.
Poza tym nie ma w tym filmie nic godnego uwagi. Nie pomogło nawet zatrudnienie znanej z "Miasteczka Twin Peaks" Sherilyn Fenn, która mimo, że bardzo ładna to niestety nie wykazała się tu ani gramem umiejętności aktorskich.

Wydaje mi się, że zamysłem reżysera miała być baśniowa historia miłosna, a wyszła z tego krótko mówiąc kupa...

Ocena:
2/10

2 komentarze:

  1. Ha ha:) Fajna recenzja Gosia, widać, że Cię ten film lekko zdenerwował:) To ja już wolę Sherilyn Fenn w "Miasteczku Twin Peaks":)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdenerwował mnie, bo to była strata czasu, ale z horrorami tak już bywa, że duża ich część to gnioty i latwo się naciąć na coś nudnego.

    OdpowiedzUsuń