poniedziałek, 10 października 2011


Grave Encounters
(2011)

Ekipa łowców duchów postanawia nakręcić najnowszy odcinek w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, w którym podobno straszy. Uzbrojeni w kamery, czujniki i inne niezwykle sprzęty zamykają się na całą noc w szpitalu w poszukiwaniu zjawisk nadprzyrodzonych. Coś się dzieje, coś tam jest, wszyscy się boją, materiał gotowy. Można się pakować. Jednak gdy jeden z członków ekipy nie wraca spanikowani koledzy postanawiają opuścić złe miejsce, ale wyjścia nie ma. Korytarze ciągną się w nieskończoność, wejście na dach zamurowane, czas płynie coraz szybciej, a demony zaczynają przerażającą zabawę...

Od dawna czekałam na film niby oparty na faktach, w którym ekipa poszukująca duchów w końcu nie tylko nawiązuje kontakt, ale też źle się to dla nich kończy, więc kiedy zobaczyłam trailer tego filmu byłam w niebo wzięta.
Pierwsza połowa filmu, w której ekipa nastawia sprzęt, przeprowadza rozpoznanie, i rozpoczyna swoją kilkugodzinną ekspedycje opuszczonego szpitala doskonale nastroiła mnie na to straszne, wielkie bum. Noc mija - i wtedy zaczyna się coś co całkowicie zepsuło mi nastrój. Wystraszeni bohaterowie postanawiają wyjść, ale nie mają takiej możliwości. Przenieśli się w inny, nadprzyrodzony wymiar? A może duchy mają możliwość zmieniania układu budynków? Przy okazji mają też umiejętność wstrzymywania wschodu słońca. Hm? Jeny...
Jak można było mi to zrobić? Jak można było poprowadzić film na takie beznadziejne tory? Dlaczego? Aaaaa!
Liczyłam na film realistyczny, umieszczony w normalnym czasie. Ekipa idzie i w ciągu swojego pobytu w danym miejscu przeżywa traumę - a tu traumę przeżywa widz.

Jeśli chodzi o efekty, nie mam nic do zarzucenia, nawet jedna scena zaskoczyła mnie na tyle, że podskoczyłam sobie w fotelu, ale nie wiem co by musieli wymyślić twórcy, abym wybaczyła im ten brak realizmu. Cały wstęp i zapowiedz "pana producenta" - gadka o odnalezionych taśmach, tracą całkowicie sens. Ja rozumiem, że jest to fikcja, ale najstrszniejsze jest to co prawdziwe, to co może się przydarzyć każdemu, a niestety niekończące się korytarze zdecydowanie odbiegają od prawdy. Szkoda, czekam więc dalej na idealny film o ekipie duchołapaczy...

Ocena: 5/10

4 komentarze:

  1. A mi się bardzo podobał pomysł z lekkim "zagięciem" rzeczywistości. Jeśli by tego nie było, ten film niczym by się nie różnił od innych paradokumentów. Ogólnie nie było najgorzej moim zdaniem. Fakt, scen jest niewiele, ale wydaje mi się, że klimat to wynagradza. Pewnie różni ludzie będą mieli różne opinie na temat tego filmu - wiadomo, każdy ma inny gust, ale mi się ten film podobał, nawet, jeśli będę osamotniona w swojej opinii. Fajnie Gosia, że zamieściłaś recenzję tego filmu, bo jest stosunkowo nowy i niewiele osób jeszcze go widziało :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. CAT oglądałam film razem z kolegą, któremu również bardzo przypadło do gustu "zagięcie" rzeczywistości, także najlepiej niech każdy obejrzy i sam oceni film.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, ja zaliczam się do tych osób, które filmu jeszcze nie widziały. Widzę, że to coś w moich klimatach, tak więc szukam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesołego Halloween Gosia! ;-)

    OdpowiedzUsuń