czwartek, 28 lipca 2011


Maniac Cop (1988)

W Nowym Jorku morderca w mundurze policjanta zabija kolejne niewinne osoby. Narasta panika. Żona jednego z policjantów podejrzewa własnego męża o zabójstwa, niedługo po tym sama ginie, a młody policjant zostaje aresztowany. Na szczęście detektyw McCrae i kochanka aresztowanego robią wszystko by dotrzeć do prawdy i odkryć prawdziwego mordercę, który jak się okazuje nie jest do końca żywy....

Ja się w ogóle zastanawiam dlaczego nakręcono kolejne części? Czy "Maniac cop" był aż takim hitem? Czy ludzie nie zauważyli idiotycznych zachowań bohaterów? Jeżeli praca policji w rzeczywistości wyglądałaby tak jak na filmie, to nawet nie potrzeba maniaka żeby bać się tych nie myślacych logicznie, wpadających w panikę i wrzeszczących wniebogłosy na widok zwłok pożal się boże stróży prawa. Ja rozumiem, że to film, ale szczypta realizmu na prawdę nie zaszkodziłaby.
Sam pomysł na policjanta - zombiaka jest całkiem przystępny, aczkolwiek nie jest do końca wyjaśnione w jaki sposób mundurowy ożył, jak zaczął zabijać. Oczywiście wiemy, że nasz zombie był w przeszłości policjantem, że trafił do więzienia z bandytami których sam zamknął i od razu wiadomo jak skończył się jego los za kratami, ale czy jest martwy? czy może jest tylko chory psychicznie po uszkodzeniu mózgu? Ale gdyby żył i był chory, to czemu policjantka mówiła, że nie oddycha, że jest zimny, że strzał w głowę do nie powala? Czyli jednak żywy trup!
Oglądałam ten film uważnie i nie sądzę, żeby coś mi umknęło (chociaż różnie to bywa)

Powiem szczerze, że trochę zawiodłam się filmem, który wpisany jest do klasyki kina klasy B.
Jedynie scena w której widzimy dawne wydarzenia z więzienia jest klimatowa, "gwiżdżąca" muzyka nadaje całej scenie mrocznej atmosfery, poza tym nie zachwyciło mnie tu nic. No dobrze, młody Bruce Campbell przykuł moją uwagę, ale on tak już ma, że lubię na niego patrzeć i chyba dzięki niemu dotrwałam do końca.

Skrytykowałam ten film - tak, ale na pewno nie mogę go nikomu odradzić, choćby dlatego, że jest to klasyka. "Maniakalny Glina" ma swoich fanów i na pewno niektórym się podoba. Już samo to, ze nakręcono kolejne części świadczy o tym, że są na świecie ludzie odmiennego zdania od mojego.
Jeżeli nie przeszkadza Ci to, że policjanci począwszy od tych najniższych stopniem, a skończywszy na kapitanie są nieumiejącymi wykonywać swoich obowiązków kretynami, to proszę włącz film i delektuj się morderstwami popełnianymi przez barczystego, nieżywego policjanta. Może Tobie się spodoba...

Ocena: 5/10

3 komentarze:

  1. Zabieram się do tego filmu już od dłuższego czasu w ramach nadrabiania zaległości horrorów klasy B. I tak zabieram się, zabieram i zabrać nie mogę...nie wiem kiedy w końcu chwycę za ten film.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga, widziałam trzy części tego filmu i wszystkie oceniam na naciągane 5/10. Wiem, że to klasyka i Gosia ma rację, choćby z tego powodu warto się z tą pozycją zapoznać, ale jak dla mnie ten slasherek był trochę za bardzo męczący:/
    Gosia, zgadzam się z Twoją recką i oceną całkowicie:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że wkrótce znajdę odrobinę czasu, aby obejrzeć wreszcie i też podzielę się w pełni swoimi odczuciami :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń