poniedziałek, 12 grudnia 2011


Final Destination 5 (2011)

Śmierci nie da się oszukać. Ktoś ma wizję, ratuje się dzięki temu grupka ludzi, którzy i tak giną po kolei w oryginalny sposób, a dodatkowo przewinie się gdzieniegdzie Tony Todd. Dobry pomysł na film? Tak dobry, że kręcą i kręcą nowe części i nawet im to wychodzi.

Po czwórce, która była słaba przyszła lepsza piątka. Oczywiście nic nie dorówna oryginałowi, ale można znaleźć tu trochę ciekawych scen. Moim faworytem jest śmierć gimnastyczki, chyba najlepsza ze wszystkich śmierci w całej serii. Samo napięcie zbudowane w tej senie jest tak, że do końca nie wiadomo jak biedaczka zginie, a gdy już to następuje jest to dość zaskakujące.
Dodatkowym plusem jest "szaleństwo" jednego z bohaterów, który nie do końca rozumiejąc jak działa mechanizm śmierci, stara się kogoś zabić aby oszczędzić samego siebie.
W tym momencie nasuwa się pytanie jak bohaterowie mogli nie słyszeć o podobnych przypadkach, dlaczego nie powiązali swoich wydarzeń z tymi z lotu 180, tudzież innymi podobnymi, jednak sama końcówka daje dokładną odpowiedz na to pytanie, nagle wszystko staje się jasne.

To co poirytowało mnie na samym początku, to efekty specjalne - bardzo komputerowe. Film robiony jest pod 3D i zapewne w takiej formie nie rzucało by się to aż tak w oczy, jednak tu ingerencja komputera aż mnie poraziła, na szczęście pózniej jest znacznie lepiej, bardziej realistycznie i nie będę się już niczego czepiać.

Dodam jeszcze, że jedną zról zagrała Jacqueline MacInnes Wood którą znam z "Mody na Sukces" (tak, czasami oglądam. To jest dopiero horror...), miło że nie dała się zaszufladkować i zagrała w czymś ciekawszym, a i jej śmierć również była interesująca.

Ocena:
7/10

4 komentarze:

  1. Już przy czwartej części dało się zauważyć przesyt efektami specjalnymi i miałam nadzieję, że w 5 części twórcy się nad tym zastanowią, bo właśnie to przyczyniło się w dużej mierze do krytyki czwartej odsłony. Jak widać wszyscy mają to w nosie i po raz kolejny zaserwowali nam nie tyle dobry horror co wizualną ucztę, która logiki nijak się trzyma :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widziałam, ale może teraz przez święta się uda zobaczyć :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam i oprócz dość zaskakującego zaskoczenia nie ma się czym zachwycać niestety. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam wszystkie 5 częsci! :) mam cichą nadzieję że doczekam się szóstki, choć to wątpliwa sprawa chyba...

    OdpowiedzUsuń