
Sorority Row (2009)
Pamiętacie "Koszmar minionego lata"? No to mamy powtórkę z rozrywki.
Przez głupi żart ginie jedna z dziewcząt należących do bractwa. Dziewczyny na znak solidarności postanawiają utrzymać wszystko w tajemnicy.
Parę miesięcy później zaczynają otrzymywać niepokojące smsy od kogoś, kto dobrze wie co zrobiły. Niedługo potem ginie pierwsza z nich...
Pomimo tego, że "Sorority Row" to luźna przeróbka "House on Sorority Row", to nie da się ukryć podobieństwa do "Koszmaru minionego lata". Ja rozumiem, że twórcy starają się robić remaki i kopiować sprawdzone schematy, ale mogliby być przy tym oryginalni.
Niestety w tym filmie oryginalności jest brak.
Sceny morderstw są nudne. Oprócz zabójstwa butelką, cała reszta to tylko wpychanie ludziom w różne części ciała klucza do opon.
Jedną z głównych postaci gra plastikowa blondynka, która wypowiada głupie teksty i miewa dziwne zachowania.
Dodatkowo zastanawia mnie końcówka. O co chodziło chłopakowi blondynki????
Najbardziej jednak ciekawiło mnie jak wypadnie w filmie córka Bruca Willisa - dziewczyna z dużą szczęką - i chyba ona jedyna wykazała się tu jakimiś zdolnościami aktorskimi.
Podsumowując: "Sorority Row" to straszny przeciętniak, który może się spodobać niezbyt wymagającym nastolatkom.
Nie trzeba używać mózgu przy oglądaniu tego obrazu. Większość nawet niech się nie fatyguje, bo to takie tam pitu-pitu, pierdu-pierdu.
Film z cyklu obejrzeć, zapomnieć, nie powracać do niego.
Ocena:
5/10
A mi się podobał, chociaż nastolatką już na szczęście nie jestem:)Ale masz rację, myślenia to on nie wymaga. Kto jest mordercą też łatwo się skapnąć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzewidywalny niestety, ale obejrzeć nie zaszkodzi:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń